Tag Archives: relacja

Transparentność Agaty Kosmali w Poznaniu

Cześć!

Jakieś dwa tygodnie temu zostałam zaproszona przez Panią Agatę Kosmalę na wernisaż jej wystawy „Transparentność”. Ekspozycja prezentowała cykl dzieł wykonanych w tym roku, a także płótna z serii „Bezsenność”. Wydarzenie zostało przygotowane w bardzo krótkim czasie. Organizator – Czapski Art Foundation – miał jedynie dwa miesiące na zorganizowanie całego wernisażu, ponadto sama artystka stworzyła bardzo dużą ilość prac w bardzo krótkim czasie. Wydarzenie odbyło się w Poznańskiej przestrzeni – Nowej Gazowni. Wernisaż został urozmaicony o wykład Pani Iwony Żelaznej, prelegentki pracującej dla Noble Banku. Niestety, ze względu na brak czasu ze strony Pani Iwony Żelaznej mowa, na temat inwestycyjnej wartości sztuki, została skrócona do 40 minut. Mówi się, że lepiej krótko i dobrze niż długo i nieciekawie. Mimo to chętnie posłuchałabym dłużej. Po wykładzie nadszedł czas oglądania prac. Z elementów organizacyjnych najbardziej podobało mi się rozmieszczenie dzieł. Przechodzenie od jednego do drugiego było jak wąchanie kawy między próbowaniem perfum. Czas przejścia pozwalał wewnętrznie przetrawić widzianą pracę. bezsennooa

Z początku nie potrafiłam do końca docenić wartości prac, będących właśnie elementami najnowszego cyklu „Transparentność”, wiszących przy samym wejściu. Później jednak odbyłam rozmowę z jedną uczestniczką wernisażu. Otworzyła mi nieco oczy na niesamowite wrażenie pustki, które zostało zawarte na tych płótnach. Chłód bijący od turkusu i szarości, a także dokładnie zarysowany kształt przypominający rozlany płyn wijący się po płótnie wywoływały wrażenie panującego chłodu.

Pani Agata Kosmala ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu w 2000 roku. Jej dzieła prezentowane są na całym świecie: w Armenii, Berlinie, Paryżu czy na Węgrzech. Jej najnowszy cykl „Transparentność” przedstawia formy i kształty znane, a także te, których nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Patrząc na te dzieła znajdujemy się na granicy zupełnej abstrakcji, a tego co jest nam na co dzień bardzo dobrze znane. Artystka zapytana o inspirację powiedziała, że jej nie ma – wykonuje jedynie swoją pracę, zawód. Zaznaczyła iż czasem musi namalować 10 obrazów by chociaż jeden okazał się na prawdę dobry. Później jednak dowiedziałam się od Pani Agaty Kosmali, że jej celem jest przekazywać pozytywną energię odbiorcom, inspirować do działania i motywować.

Siedząc w domu po wernisażu z kubkiem herbaty w ręce wyobraziłam sobie, że zaraz obok mnie znajduje się jeden z większych obrazów artystki. Pomyślałam sobie o tym co bym wtedy czuła, jakbym odbierała np ukochaną przeze mnie
„Bezsenność” artystki. Stwierdziłam, że te prace niesamowicie wypełniają wnętrza i spełniają wolę artystki, rozbudzają, nadają pomieszczeniu charakteru, są żywe. Dlatego, mimo iż nie do końca czuję się przekonana do wszystkich prezentowanych płócien uświadomiłam sobie, że znajdując się w innych miejscach niż przestrzeń galeryjna świetnie wypełniają wnętrza sprawiając, że stają się pozytywne i inspirujące.deszcz

Wernisaż skłonił mnie do pogłębienia swoich rozmyślań na temat istoty sztuki, jej roli w świecie współczesnym oraz siły przekazu. Zaczęłam się zastanawiać, czy dzieła faktycznie potrafią wpływać na ludzi, zmieniać coś w ich życiu. Nie mam na to póki co odpowiedzi, a już na pewno nie zamierzam jej nikomu narzucać, jest to kwestia subiektywna.

Na obecną chwilę pragnę serdecznie podziękować za zaproszenie na wernisaż i zachęcić, Was czytelników, do odwiedzenia wystawy póki czas. Czynna będzie do 19 września, myślę że warto pr  zyjść aby wyrobić sobie własną opinię i poczuć nieco energii przekazywanej przez Panią Agatę Kosmalę.sen o2

Bluebird

Dodaj komentarz

Filed under Relacje z wystaw, Sztuka współczesna

Tate Modern pod krytycznym okiem #2

Hej!

Najbardziej lubię sale muzealne, które wyznaczają sobie jakieś cele. Np. gdy wiem, że wchodząc do sali kuratorzy chcą mi pokazać na kim inspirowali się polscy artyści XX wieku. Tak właśnie było na II piętrze „Transformed visions”, gdzie artyści za pomocą sztuki rozważają kondycję człowieka, jego ciało oraz przyszłość sztuki po II W.Ś. 

_DSC1863

W przedstawieniach ciała bardzo podobały mi się różne złożone formy, kształty jakie może przyjmować ciało, w złej lub dobrej kondycji, z różnych perspektyw. Jednak tylko do pewnego stopnia byłam w stanie się odnaleźć wśród dzieł. Gdy widzę, że obraz nie ma w sobie ani krzty ciała wtedy podchodzę do niego niechętnie. Głównie dlatego, że nie wiem od jakiej strony go ugryźć.
Poniżej przedstawiam obraz Magdy Cordell (na prawo od rzeźby). Rozumiem, że artystka chciała przedstawić ciało kobiety za pomocą pełnych kształtów, pewnie mając za wzór Wenus z Willendorfu, mimo to dobór barw nie specjalnie przypadł mi do gustu. Uważam, że ten obraz nie wnosi nic nowego, a przy tym nie zaspakaja moich potrzeb estetycznych. 

 _DSC1883

Obok obrazu, po prawej stronie, znajduje się zaś bardzo ciekawa i inspirująca rzeźba, zwłaszcza dla mojego fotografa, który próbował ugryźć ją z różnych stron. To dzieło nosi tytuł „Man pointing” i zostało wykonane przez Alberto Giacomettiego. Tu przenoszę się na kolejny temat jakim jest rozważanie nad kondycją sztuki po II W.Ś. Alberto wykonał w tym stylu też prace takie jak „Man walking” czy „Man running” .Dla mnie rzeźba jest przede wszystkim przyjemnością dla oka, która swoim kształtem i wielkością obejmuje salę i wszystkie znajdujące się w niej obrazy.

_DSC1881_DSC1885

Wizje artystów były przeważnie negatywne. Jean Dubuffet namalował obraz „Bussy life”, za pomocą którego chciał przestawić, jak sugeruje tytuł, pracowitą przyszłość, skłębionych, zagubionych, małych ludzików otoczonych masą rzeczy do zrobienia.

Leon Kossoff na obrazie „Men in a wheelchair” przedstawia człowieka o złej kondycji, zmęczonego wojną i zniszczonego psychicznie. Swoją drogą nigdy w życiu nie widziałam tak grubo namalowanego obrazu. Uwielbiam gdy na dziełach można doświadczać wdzięcznych pociągnięć pędzla artysty. Tutaj jednak farby jest za dużo. Artysta musiał chyba maczać szpachelkę w wielkim wiadrze farby i rzucać ją na płótno. 

Poza tym pojawił się taki obraz jak „Seated man” Francisa Bacona, który przedstawia samotnego człowieka otoczonego masą eleganckich przedmiotów. Jego celem było podkreślenie wyodrębnienia, izolacji i bezosobowości. Myślę, że to wspaniałe za pomocą obrazów cofać się do czasów współczesnych artystom i patrzeć ich oczami na świat oraz na wizje jego przyszłości. Zwłaszcza, że żyjemy w czasach, które Jean Dubuffet przewidywał jako pracowite i zgubne dla małego człowieczka. Warto się zatrzymać i zastanowić, czy artyści mieli rację przewidując przyszłość. Czy wizje artystów się sprawdziły? 

Już niedługo Matisse i Malewicz ;).
Bluebird

Dodaj komentarz

Filed under Relacje z wystaw, Sztuka współczesna

Tate Modern pod krytycznym okiem #1

Hej!

Zapowiada się na kilka relacji z Londynu:  wystawy o Henrim Matissie, Malewiczu i krótki opis wrażeń po pobycie na dwóch piętrach Tate Modern. Dzisiaj, żeby potrzymać Was jeszcze odrobinę w niepewności ;), krótki opis sali surrealistów,  jutro „Transformed visions”, oraz „Wizje człowieka po II W.Ś”

Przede wszystkim, mimo że tyle razy byłam w Londynie, nigdy nie udało mi się trafić do Tate i z tego powodu był to dla mnie ważny pobyt, mogłam w końcu zapoznać się z popularnym centrum sztuki współczesnej.

_DSC1930_1

Co najważniejsze: światło muzealne ani razu mnie nie zawiodło, żadnych odbijających się nieprzyjemnie refleksów. W Tate kuratorzy raczej nie zmagają się z problemem oświetlenia i upchaniem obrazów obok siebie. Tam płótna mogą oddychać swoją przestrzenią. Pod względem technicznym więc było świetnie. Nie do końca mogłam odnaleźć się w tłumie ludzi pstrykających zdjęcia i zatrzymujących się jedynie przy Dalim i Picassie. Dlatego dla ludzi niechętnych tłumom polecam wybrać się od samego rana – teoretycznie powinno być najmniej zwiedzających.

W pierwszej sali przywitali mnie Giorgio de Chrico i Jannis Kounellis. Ich dwa dzieła były wstępem do zrozumienia surrealizmu. Obraz Chrico wyrażał schematycznie cele i metody działania surrealistów. Dokładny opis znajdujący się po lewej stronie obrazu wypełnił rolę tłumacza. Nie powiem Wam jednak o co chodziło w tym dziele. Zwyczajnie pozwolę odbiorcy ponieść się marzeniom sennym… 😉

Istnienie grupy surrealistów zapoczątkował Andre Breton wydając „Manifest Surrealizmu”. Był inspiratorem dla innych twórców, których dzieła znajdowały się w sali obok, byli w nich m.in: Tristram Hiller, Paul Nash, Paul Klee, Andre Masson, Pierre Roy, David Alfaro Siqueiros, Wifredo Lam, Picasso, Dali, Max Ernst oraz jego żona – Dorothea Tanning.  Wśród pokaźnej liczby mężczyzn, Dorothea bardzo się wyróżnia. Przykuła moją uwagę głównie ze względu na obraz „Półgłosem”. Ułożenie form przypominających ciała kobiet w tańcu, czy przy rozmowie. Szarość jest uspokajająca, a jej różne odcienie stwarzają wrażenie tajemniczości.
Jak wiadomo surrealiści czerpali głównie z poetyki snu, teorii psychoanalizy Freuda, symboliki, mieszania stylów. Osobiście uwielbiam surrealizm. Głównie dlatego, że bardzo często patrząc na obraz nie do końca go rozumiem, ale sprawia mi radość poszukiwanie rozwiązań i interpretacji. To swoista zagadka, którą można rozwiązać w oparciu o niejednoznaczne kształty i formy przedstawiane na płótnach, na rzeźbach, czy różnych instalacjach. Poniżej obraz „Półgłosem”.

_DSC1852

Paul Nash „Landscape from a dream”  

                                 David Alfaro Siqueiros „Cosmos disaster”                             

Salvador Dalí ‘Metamorphosis of Narcissus’, 1937 © Salvador Dali, Gala-Salvador Dali Foundation/DACS, London 2014                                                 Salvador Dali „Metamorfoza narcyza”                                                           

Znalazło się również miejsce dla socrealizmu. Propaganda komunistyczna, hasła plakatowe i pogodne twarze Stalina, Lenina, Marksa, Engelsa, zachęcające do wspierania ich idei były warte zobaczenia ze względu na walory historyczne. Ta sala świetnie przedstawia do jakich celów można wykorzystać potężne narzędzie jakim jest sztuka, jak łatwo można za jej pomocą manipulować ludźmi. Zwłaszcza, że niewiele przed socrealizmem sztukę uważano za medium wolnych głosów, gdzie artyści wyrażali swoje odczucia wobec otaczającego świata. Ta sala jest zatem nie tylko ciekawostką historyczną, ale również ostrzeżeniem dla odbiorcy, że nie zawsze to co prezentuje sztuka, wyraża odczucia jej twórcy.

Gorąco zachęcam do zajrzenia do Tate nawet jeśli nie jest się fanem sztuki współczesnej. Można się pozytywnie zaskoczyć, znajduje się tam nawet jeden z obrazów Eduarda Moneta :).

Bluebird

3 Komentarze

Filed under Relacje z wystaw, Sztuka współczesna

Kubrick – wybitny malarz

Hej!

Jak już wspominałam w poprzednich postach miała pojawić się notka z wystawy o Stanleyu Kubricku. Jego 86 rocznica narodzin była inspiracją dla Muzeum Narodowego w Krakowie do zorganizowania wystawy o reżyserze.

Została świetnie zorganizowana, dzięki temu, że przedstawia poszczególne filmy, zamieszczone w osobnych salach, w chronologicznej kolejności. Szkoda tylko, że czasami muzyka puszczana w różnych salach nachodziła na siebie, co było lekko irytujące.
Jest to wystawa dla laików, którzy czerpią radość z oglądania rekwizytów , a jednocześnie dla smakoszy kina, ze względu na znajdujące się zdjęcia z planów, obiektywy wykorzystywane przy filmach, scenariusze i listy – taką ilość smaczków ciężko znaleźć nawet w internecie.

kubrickR

Dzięki powyższemu zdjęciu przedstawiającemu kioskarza otoczonego nagłówkami z gazet, informującymi o śmierci Franklina Roosvelta, Kubrick w wieku 17 lat dostał pracę w magazynie „Look”. Z drugiej strony był bardzo słabym uczniem w szkole. I to chyba właśnie dzięki temu jednocześnie był świetnym szachistą, fotografem, no i później reżyserem.

Powyższy kadr dobrze pokazuje warsztat reżysera. Kubrick podkreśla wielkość przedstawianej postaci z filmu „Dr. Strangelove” za pomocą głębi ostrości, zamazanego tła czy perspektywy żabiej. Wszystko to podkreśla wielkość bohatera i ciężko mi sobie wyobrazić ile czasu zajęło Kubrickowi ustawienie wszystkiego tak, by osiągnąć ten efekt.

Każdy kadr był przez Kubricka specjalnie dopieszczany, inspirowany malarstwem Hogartha i Gainsborough nakręcił film Barry Lyndon. Kadry z tego filmu są świetne, przypominają obrazy do tego stopnia, że ludzie wzorując się na reżyserze, zaczęli malować na ich podstawie obrazy. Na przykład ten wyżej przeze mnie zamieszczony, który jest istnie Hogarthowską sceną 🙂 Dodatkowo, żeby uzyskać świetne efekty świetlne zamówił specjalny obiektyw, wyprodukowany przez firmę Zeiss, stworzony dla NASA do fotografowania powierzchni niewidocznej strony księżyca. Bardzo jasny obiektyw z dużą przesłoną umożliwił uzyskanie efektu jak z minionej epoki.

 

Muszę też nadmienić, że Kubrick postawił sobie za cel stworzenie najlepszego filmu z każdego gatunku. Świetna sprawa, prawda? Nie można mieć lepszego celu :).Filmy takie jak „Odyseja Kosmiczna”, „Mechaniczna pomarańcza” czy „Lśnienie” uznawane są obecnie za klasyki kina, obowiązkowe na liście każdego znawcy dobrego kina:).

Gorąco polecam wybrać się do muzeum, a na zachętę piosenka z filmu „Oczy szeroko zamknięte”, którą można usłyszeć na wystawie.

Bluebird

Dodaj komentarz

Filed under Relacje z wystaw

Maksymilian G – prozaiczny aż do bólu

Cześć!

Zaczęłam dziś gruntowne nadrabianie zaległości w wystawach Krakowskich. Udało mi się zaliczyć 4 ;). Cztery pokoje w nowych sukiennicach, Czeski Symbolizm, Stanley Kubrick i Maksymilian Gierymski. Zacznę od końca, najprościej jest mi opisać tę wystawę. Specjalnie robiłam notatki, żeby pamiętać, co chcę przekazać :).

Myślę, że najlepiej zobrazuje moje odczucia to, co teraz powiem. Z góry też zakładam, że może jestem ślepa na doskonałość w odzwierciedleniu  leżących, martwych, umierających ludzi i mięśni koni w czasie bojów i powstań, jakie maluje Gierymski. Idąc przez sale starałam się skupić i analizować technikę Maksymiliana, temat oraz czas (niestety było niechronologicznie), za każdym razem gdy moje serce się wzdrygało, widziałam coś ciekawego, zaskakującego spoglądałam na opis obrazu, a tam podpisani: Franz Adam, Podkowiński, Witkiewicz, Jan Rosen, Jan Chełmiński, Pankiewicz… NIGDY Maksymilian. Przykro mi, nie „przemówił” do mnie. Jego wystawa jest pełna dzieł innych artystów, które od razu mną poruszały i mnie zastanawiały.

Wtedy zrozumiałam dlaczego Aleksander Gierymski po śmierci brata tak… „odżył”. Maksymilian prawie nie bawi się światłem, nie zaskakuje barwą ani jakimiś nadzwyczajnymi przedstawieniami postaci, nie jest kreatywny. Gdyby jego brat pozostał w takim monochromatyzmie prawdopodobnie też nigdy by się nie wybił.  Zainteresowanych Aleksandrem odsyłam do mojej relacji z tamtej wystawy 😉

Mówi się, że martwe natury są symbolicznymi przedstawieniami wnętrz artystów. Nie zawsze oczywiście, ale wielkie znaczenie może skrywać się w takich obrazach. Jak na przykład ten powyżej przeze mnie zamieszczony, gdy na niego spojrzałam, od razu wiedziałam, że Maksymilian to nie malarz dla mnie. Broń niedbale rzucona na ubrania, męskie krzywo rozłożone buty, do tego jakaś szata zbrojna o ile się nie mylę. Wiadomo od razu, że Maksymilian, były żołnierz walczący w postaniu styczniowym, nie mógłby zabrać się za nic innego jak sceny batalistyczne.

Przechodząc jednak do pojęć, pojawiło się na wystawie takie słowo jak Zopf ( z niemieckiego warkoczyk). Nazwa ta określa niemieckie malarstwo, które jest suche, schematyczne, pedantyczne, bez polotu (można powiedzieć, typowo szkolne, podręcznikowe). Nazwa ma oczywiście wydźwięk jak najbardziej negatywny. Maksymilian został otagowany właśnie jako jeden z przedstawicieli Zopfu, dlatego że szkolił się w Monachium, więc wywodził się z malarstwa niemieckiego.

Malarstwo w stylu Gierymskiego nazywane było stimmungowym, a to znaczy bardzo nastrojowym. Aleksander G. powiedział „Stimmung, to jest robienie obrazu z uczucia i pamięci.” W przypadku Maksymiliana jest to zaznaczenie ducha absolutnej polskości z elementami rodzajowymi i batalistycznymi.

Maksymilian był jednym z tych wszechstronnych ludzi, którzy robią dużo rzeczy i są tak inteligentni, że niektórych elementów życia potrafią się wyuczyć. Wydaje mi się, ze Maksymilian jest jednym z takich przykładów, który nauczył się deska w deskę jak malować i nie ma odwagi wykraczać poza to, czego go nauczono. Prawdziwy z niego żołnierz.

Mimo wszystko idźcie, jeśli macie okazję, na wystawę. To jest jedynie moja opinia i lepiej zawsze pójść samemu by być pewnym o racji swojego zdania.

Już niedługo dodam wpisy z kolejnych wystaw! 🙂 Miłego wieczoru.

Bluebird

6 Komentarzy

Filed under Relacje z wystaw, Sztuka polska